Historia

Łososina Górna – dawniej samodzielna wieś, dzisiaj „dzielnica” przemysłowa rozrastającej się Limanowej. Kilkanaście lat temu to tutaj zlokalizowane były największe zakłady przemysłowe miasta (ŁPPD, MERA-KFAP, STOLDOM, PEBROL); z roku na rok resztę obszaru wsi szczelnie zaczynały wypełniać mniejsze zakłady i przetwórnie oraz bazy transportowe różnych przedsiębiorstw.

Nas jednak interesują dziś ciekawostki z dziejów tej miejscowości. Jest ona starsza od Limanowej – istnieje bowiem od 1320 roku i jest już wówczas na tyle dobrze zagospodarowana, że utrzymuje się tutaj samodzielna parafia. Początki wsi, jak i innych, należących dawniej do parafii Łososińskiej (Laskowej, Pasierbca, Rupniowa), wiązać należy z działalnością osadniczą rodu rycerskiego, pieczętującego się herbem „Krzywaśny”, nazwanym później „Drużyna” lub „Szreniawa” – protoplastów potężnych i mocno związanych z dziejami naszego narodu Lubomirskich i Stadnickich. Ich gniazdem rodowym był Zbydniów koło Łapanowa, zwany dawniej Zbigniewem. Członkowie rodu „Krzywaśny” byli również najprawdopodobniej fundatorami parafii łososińskiej, o czym świadczyć może fakt, że w uposażenie probostwa łososińskiego wchodziła również dziesięcina od kilku poddanych w dzisiejszym Zbydniowie. Za czasów Długosza Łososina stanowiła własność Słupskich, pieczętujących się także herbem „Drużyna”.

W roku 1414 bracia: Mikołaj, Andrzej, Zbigniew i Jan, wszyscy piszący się „ze Zbydniowa”, dokonują podziału swych rozległych dóbr, przeznaczając Mikołajowi rodowy Zbydniów i Kisielówkę. Zbigniewowi – Rybie i Rupniów. Janowi zaś Łososinę i Słopnicę. W kilka lat później, w 1485 roku, przy okazji następnego podziału, Piotr z Lasocic dostaję między innymi „Waliową Górę” – czyli dzisieszą Walową Górę z młynem na rzece Łososinie (niżni młyn) i Paszijerbijesz czyli dzisiejszy Pasierbiec, Stanisław zaś Lasosice, młyn wyżni, dwóch kmieciów w Łososinie i wolny wypad bydła po obu stronach rzeki Łososiny. Rupniów należy wówczas do Andrzeja, który pierwszy zaczął się pisać „Rupniowski”, dając tym samym początek znanemu w tych stronach rodowi szlacheckiemu. Historyk Radzymiński tak o nich pisał pod koniec XIX wieku: „nie byli Rupniowscy przez swoich współherbowników (tj. przez Lubomirskich czy Stadnickich – JW) za absolutnie podrzędnych uważani, kiedy się z nimi bezpośrednimi związkami małżeńskimi łączyli, np. ze Stadnickimi, przez poślubienie w roku 1618 Konstancji Stadnickiej, córki Mikołaja z linii Aryańskiej i drugiej jego żony Elżbiety Świebodzińskiej, Krzysztofowi Rupniowskiemu… i z Sadłami Lubomirskimi, z których Katarzyna była pierwszą żoną Przecława Rupniowskiego – a posiadanie przez nich znacznych dóbr w Krakowskiem w wieku XV, pisarstwo ziemskie krakowskie w końcu tegoż wieku XV i infuł (biskupstwa) Kamienieskie, Łucko-Brzeska, kasztelanie Wieluńska, Sądecka, Konarsko-Kujawska i Małogostska, grodziedzstwo Lelowsie, obok licznych urzędów ziemskich i pierwszorzędnych koligacji w ich rodzie będące, przy wybitniejszem stanowisku, jakie na naszych kartach zajęli Michał Krzysztof – kasztelan sądeski i X. Stefan – biskup łucki (obydwaj Rupniowscy), dają im prawo do zapowiatowego znaczenia.

Zasłynęli również Rupniowscy jako zagorzali wyznawcy i propagatorzy arianizmu. Szczególnie wyróżnił się Joachim Łukasz Rupniowski (1590 – 1641), poeta epoki baroku, piastujący wysokie funkcje w hierarchii ariańskiej – był bowiem kolejno ministrem zborów w Lublinie, Rakowie i Lachowicach. W tej ostatniej miejscowości ariańskiej i historiografa; od roku 1628 aż po ostatnie lata swego życia spisywał ariańskie księgi synodalne. Z jego twórczości poetyckiej do naszych czasów pozostało niewiele – zaginął rękopis słynnego poematu „Sen o zagładzie Rakowa”, przepadły również teksty kazań Rupniowskiego, znany jest tylko tekst jednego niewielkiego wiersza poświęconego postaci Walentego Smalciusa. Rupniowski zmarł w Lachowicach i tam też został pochowany.

W czasie reformacji religijnej Rupniowscy sprofanowali i zniszczyli pierwszy kościółek łososiński, którego byli kolatorami, zabierając proboszczowi również prawo do poddanych w Łososinie Górnej i dziesięciny w Zbydniowie. Kościół przez kilka lat stał opuszczony, w ruinę poszło również gospodarstwo plebańskie. Dopiero w 1615 roku wrócił tu katolicki ksiądz – Piotr Łącki, który zanotował w księgach parafialnych” Anno 1615. Gdym plebanią przejął łososińską, zostałem plebanią desolatam rozebraną, obory, stodoły, stajnie, spichlerz, szkołe na wsi – wszystko zniszczone.

Energiczny proboszcz szybko jednak zabrał się do roboty – podniósł z gruzów gospodarstwo plebańskie, poprawił a raczej zbudował od nowa kościół, urządził z powrotem zaniedbany w czasie reformacji cmentarz katolicki, o czym wspominał w kronice następującymi słowy: „Bacząc – szkoda wielka, że psy nosiły kości ludzkie, dałem pod zwonnicą (dzwonnicą) grób wybrać i pochowałem”. Z okresu tego zachował się ciekawy dokument, noszący tytuł: „Regestr – kto ma budować forty (furty) i parkany przy kościele łososińskim”, w którym, czytamy: „Naprzód fortkę czterey młynarze – jeden z Koszar, drugi z Łososiny, trzeci z Młynnego, czwarty z Laskowey. Pod te forty parkan Bałażego alias Gorczyński Sykuła, drugi Skaleba z Walowey Góry, trzeci pasierbiecki, czwarty Dutków, piąty pana Pisarskiego, szósty i drugi (czyli następny) z Laskowey, ósmy z Załubskiego z Wiktorem Perczem i Nałachem. Dziesiąty Zarębskich. Forta plebańska. Dwa parkany koszarskie Nałachem, dwa takoż łososińskie. Ostatek parkanów poddani z Młynnego powinni robić, ale je rozebrali Panowie – Rupniowscy i zmurowali sobie grób, wyjąwszy sztukę cmentarza”.

Zagospodarowanie tych okolic wykazuje nam dobrze rejestr podymnego z lat 1681/82. Wykazano w nim, że na terenie Łososiny i Kisielówki stało 15 chałup, w Koszarach – własności Alberta Kochańskiego – naliczono 9 zagród chłopskich, tyleż samo stało na Pasierbcu. Dziedzicem Młynnego był w tym czasie Albert Taygiel – Stradoms, mający w granicach swej posiadłości 12 zagród. Walowa Góra (Wałowa Góra) stanowiła wtedy posiadłość Kamińskiego – dziedzica pobliskich Sowlin; rejestr nie wykazuje jednak, ile tam stało zagród.

W roku 1867 wizytował parafię łososińską biskup Pukalski z Tarnowa, który zważając na zły stan miejscowego kościółka – kategorycznie zalecił jego renowację. Ówczesny proboszcz łososiński, chcąc zachęcić parafian do składania ofiar na ten cel, kilkakrotnie wprowadzał wybitnego kaznodzieję z Mogiły koło Krakowa, który w kazaniach przedstawiał wiernym, iż „był w innych krajach, jako w Austrii, Hołmpurdzie, Lincu, na Szląsku Pruskim, w Królestwie Polski, a nigdzie tak ubogiego kościółka nie widział jak w Łososinie”. Nauki widać dały pozytywny skutek, bowiem zebrano tyle pieniędzy, że można było zakupić potrzebne do prac remontowych drewno i opłacić jego obróbkę.

Dziedzicom jednak uwidziało się, że w Łososinie trzeba postawić nowy kościół, i to na dodatek murowany. Z planów owych jednak nie pozstało nic, odwlekł się tylko na kilka lat remont i tak już bardzo nadwerężonej przez czas budowli. Dopiero po kilku latach budowniczy wiejski, Jan Zelek, z miejscowymi chłopami zabrał się do roboty; wtedy to wprawiono w ściany na miejsce zetlałyxh, przestawiono zakrystię, pod chórem wyrżnięto ścianę, pod dzwonnicą dano sufit, przysionek przystawiono, babiniec od wshchodu, obito deskami cały kościół wewnątrz i zewnątrz, i pokostem z zewnątrz pociągnięto. W tymże czasie odnowiono ołtarze i inne sprzęty z wyposażenia kościółka.

W 1929 roku w Łososinie Górnej założona została Górska Szkoła Rolnicza – pierwszy tego typu zakład w Polsce. Inicjatywa założenia tej szkoły wyszła od działaczy Powiatowej Rady Narodowej w Limanowej jeszcze przed I wojną światową, zś faktycznym jej organizatorem i długoletnim dyrektorem był inż Jan Drożdż (1895 – 1955), pochodzący z niedalekiego Jodłownika.

Obok postaci Józefa Marka, to druga osoba, któremu ziemia limanowska winna wielką wdzięczność za pionierską działalność w upowszechnianiu nowoczesnych form gospodarowania na kamienistej, górskiej roli. Absolwent Akademii Rolniczej w Wiedniu, po specjalistycznych kursach i praktyce odbytej w Szwajcarii, nie bacząc na proponowane mu bardziej intratne posady, powrócił w swe rodzinne strony, by w łososińskiej szkole uczyć chłopskich synów rolniczego rzemiosła. W założeniach programowych utworzonej przez siebie szkoły mocno zaakcentował obowiązek ciążący na każdym uczniu: każdy absolwent powraca do swej rodzinnej wsi, aby tam zaszczepiać wyniesione ze szkoły wiadomości i umiejętności. Sadownictwa, szkółkarstwa, ogrodnictwa i pszczelarstwa uczył inż. Józef Marek.

Szkoła inżyniera Drożdża byłą placówką prawie samowystarczalną. Na jej utrzymanie pracowali sami uczniowie – na polach należących do szkoły założono wzorcowy sad, ogród warzywny i szkółkę owocową, później oborę zarodową bydła rasy górskiej i koszary dla owiec. Zapobiegliwy dyrektor działał jednak dalej: wełna z owiec była na miejscu przerabiana w specjalnie do Łososiny sprowadzonej przędzarni, uruchomiono zakład mleczarski, który niedługo zasłynął z doskonałych serów ementalskich (była to pierwsza w dawnym województwie krakowskim serowarnia tego typu), a później przekazany został jako udział szkoły do utworzonej tu wówczas spółdzielni mleczarskiej.

Szkoła Rolnicza w Łososinie Górnej istniała do 1952 roku. Później na krótko przeniesiono ją do Limanowej a następnie do Nawojowej. Nie znalazła również uznania pionierska praca inż. Jana Drożdża – odsunięty od szkoły, która była owocem całego życia, przez pewien czas – nie mogą znaleźć należytego zajęcia na swej rodzinnej ziemi – był kierownikiem gospodarstwa rolnego przy szpitalu dla nieuleczalnie chorych w Zawadzie koło Nowego Sącza, później zaś kierował pracą stacji doświadczalnej traw górskich w Jazowsku koło Nowego Sącza. Zmarł po ciężkiej, półtorarocznej chorobie 9 grudnia 1956 roku i pochowany został na łososińskim cmentarzy parafialnym.

Dodajmy jeszcze kilka faktów z życiorysu inż. Jana Drożdża: powszechną szkołę ukończył w Szczyrzycu, w czasie I wojny światowej brał udział w walkach na froncie włoskim, później wstąpił do legionów Piłsudskiego gdzie dosłużył się do stopnia kapitana i krzyża Virtuti Militari. W czasie okupacji hitlerowskiej brał czynny udział w ruchu oporu, wspomagając partyzantkę żywnością i przetworami rolniczymi wyprodukowanymi w szkolnym gospodarstwie.

Zapraszam na fanpage Łososina Górna na Facebooku lub na profil na Instagramie